trzy.



          Weszłam po cichu do domu, zwinnie ściągnęłam trampki i skradałam się przez korytarz, by przypadkiem nie obudzić Dana. Miał bardzo wyczulony słuch, dlatego starałam się zachowywać najciszej jak było to możliwe. Korytarz kończył się na wysokości salonu. Aby dostać się do jakiegokolwiek innego pomieszczenia, przejście przez niego było nieuniknione.
          Widok tego wnętrza odrzucił mnie na tyle, że gdy tylko znalazłam się w środku, będąc w totalnym szoku, cofnęłam się kilka kroków i odbiłam plecami o ścianę, co dało mi pewnego rodzaju ocucenie ze stanu, w jakim obecnie się znalazłam. Miałam chęć krzyczeć. Wrzeszczeć jak opętana i wybiec z tego domu ponownie, tym razem już nigdy nie pojawiając się w nim z powrotem.
          Kilka butelek po alkoholu walało się na podłodze i stoliku. Rozbite szkło, a na nim ślady krwi, kawałki roztrzaskanego krzesła, rozbite okno, porozrzucane i popękane doniczki i jeszcze coś… Moje serce jakby na moment odmówiło posłuszeństwa, a łzy ukryte pod powiekami dawały o sobie znać zamazując mi tą całą przerażającą otoczkę salonu. Moja gitara… Podeszłam bliżej i uklękłam przed ukochanym instrumentem. Ostrożnie uniosłam go do góry i trzęsącą dłonią przejechałam po głębokiej rysie na pudle rezonansowym. Gryf był połamany, a jedna ze strun pękła i zawinęła się w rulon tuż przy stroiku. Tego było już za wiele. Jak on mógł mi to zrobić? Przecież dokładnie wiedział, że kochałam moją gitarę, mimo tego, że miała w sobie wiele skaz. Zawsze była przy mnie. Od początku – odkąd uczyłam się wydobywać z niej pierwsze dźwięki.
          - Dan! – krzyknęłam najgłośniej, jak tylko potrafiłam i wstałam z podłogi, nerwowo przechodząc przez wszystkie pomieszczenia w naszym domu oraz przez taras i podwórze, a nawet garaż. Nigdzie go nie było.
          Zrezygnowana wróciłam do środka i przegrzebałam dosłownie wszystkie szuflady i szafki, by znaleźć coś, dzięki czemu będę mogła naprawić gitarę. W końcu napatoczył mi się jakiś super trwały klej, którego nazwą nie zawracałam sobie głowy. To niedorzeczne i doskonale zdawałam sobie z tego sprawę, ale desperacko potrzebowałam tego instrumentu – tego, nie żadnego innego. Miałam w końcu jeszcze jedną gitarę, ale to już nie to samo. Bez mojej jedynej, ukochanej, rozpadłabym się na kawałki, podobnie jak ona.
          - Co robisz? – usłyszałam pretensjonalny ton głosu Dana. Z tych nerwów nawet nie zauważyłam, kiedy wszedł do środka. Stał u progu z mocno zaciśniętymi pięściami, na których zauważyłam zaschnięte już strużki krwi. Jego twarz wyglądała wręcz masakrycznie. Rozcięty łuk brwiowy, zakrwawiony oraz spuchnięty nos i wargi. W kąciku ust zauważyłam dwa, nie za głębokie, zadrapania. Całokształt jego wyglądu normalnie wywołałby we mnie zmartwienie, ale nie tym razem. Mimo ukłucia współczucia w sercu, wciąż z tych wszystkich emocji dudniących we mnie, przeważała złość.
          - Jak mogłeś?! – Zerwałam się na równe nogi i podeszłam kilka kroków w kierunku Dana. – Jak mogłeś zniszczyć moją gitarę?! Przecież doskonale wiedziałeś, jak bardzo ją kocham! – krzyczałam dławiąc się własnymi łzami, ale mojego chłopaka najwyraźniej to nie wzruszyło. Prychnął kpiąco i wszedł do wnętrza salonu, za chwilę zaś, opierając się o parapet.
          - Chuj mnie obchodzi ta Twoja jebana gitara! – wrzasnął na tyle głośno i boleśnie, że poczułam mocne uciśnięcie w klatce piersiowej. – Zobacz, jak wyglądam! Możesz być z siebie dumna! Dostałem wpierdol od tych dwóch typów, bo pierdolona, nadąsana księżniczka postanowiła uciec! Załatwiłem Ci robotę, a Ty po prostu miałaś to w dupie! W ogóle się ze mną nie liczysz! – wykrzykiwał coraz głośniej, a kończąc ten cały oskarżycielski monolog, agresywnie, jednym ruchem, pozbył się wszystkich szkieł i innych roztrzaskanych przedmiotów stojących na parapecie.
          - Ja się z Tobą nie liczę? – spytałam, tym razem o wiele spokojniej, choć wewnątrz mnie wszystko się gotowało. – Nie spytałeś mnie nawet o zdanie, nie uprzedziłeś mnie, że przyjdą i naprawdę nadal uważasz, że to ja się z Tobą nie liczę? – Za wszelką cenę starałam się nie wybuchnąć. To był naprawdę wielki wyczyn, że w ciągu tych kilku słów, które Dan i tak puści mimo uszu, nie krzyknęłam nawet razu.
          - Gdzie byłaś? – Jego pytanie zupełnie mnie zdezorientowało. – Gdzie do cholery byłaś przez całą pierdoloną noc?! – ryknął, gdy za pierwszym razem nie usłyszał odpowiedzi. Przestraszyłam się, ale nie mogłam mu tego pokazać.
          - Gdzie ja byłam? A Ty? Znów piłeś?
          - Szukałem Cię, bo się kurwa o Ciebie bałem, rozumiesz?!
          Stałam w osłupieniu, nie mogąc wydusić z siebie nawet jednego słowa. Przełknęłam głośno ślinę i kiwnęłam głową. Dan się o mnie martwił? Nie potrafiłam w to uwierzyć. Nigdy nie zawracał sobie głowy tym, co się ze mną działo, czy też gdzie jestem. Sam często znikał na noce. Zazwyczaj martwił się jedynie o to, abym codziennie chodziła na rynek i zarabiała pieniądze.
          - Dan, zaczekaj! – zawołałam i pobiegłam za nim do kuchni, gdy nagle zniknął mi z pola widzenia. Czułam, że sam musiał być zaskoczony swoim wyznaniem. Postanowiłam nie drążyć dalej tej kłótni. Nie w tym momencie.
          – Usiądź. Trzeba odkazić i opatrzyć rany.
          Z cichym westchnięciem wykonał moje polecenie, a ja wyciągnęłam z jednej z szuflad apteczkę i stanęłam między kolanami Dana. Namoczyłam wacik w wodzie utlenionej i delikatnie przyłożyłam do jego łuku brwiowego. Skrzywił się, a ja nawet przy czynności, w której na dobrą sprawę mu pomagałam, miałam małą satysfakcję, że poczuł ból, który i tak z resztą nie jest nawet przybliżony do mojego i nie zrekompensuje zniszczeń, jakie odniosła moja gitara.
          - To potrwa tylko chwilę. Postaraj się nie ruszać – poinstruowałam go, gdy lekko odsunął twarz od mych dłoni.
          Zacisnął szczękę i ścisło zamknął powieki. Ta koncentracja, aby wytrzymać kolejne fale bolesnego pieczenia w jego wykonaniu była naprawdę urocza. Jakbym na moment odzyskała mojego dawnego Dana. Niestety, takie chwile szybko się kończą. Wszystkie rany zostały opatrzone, a ja odsunęłam się i posprzątałam apteczkę.
          - Gotowe – oznajmiłam, na co otworzył oczy i odetchnął z ulgą.
          Zbliżyłam się do szuflady i ukryłam w niej pudełeczko z opatrunkami, którego uprzednio używałam. Poczułam silne ramiona oplatające moją talię. Uśmiech mimowolnie pojawił się na mej twarzy, gdy odczułam lekki podmuch wydychanego przez Dana powietrza, które czule połaskotało mnie po karku. Mimo, że w jego ramionach było mi tak dobrze, nie chciałam mu tego okazywać. Musiał wiedzieć, że mnie zranił.
          Wciąż trzymał mnie w objęciach, a ja bezmyślnie, aby tylko udawać, że coś robię i ignorować jego czułości, chwyciłam za ścierkę kuchenną i przecierałam nią poplamiony blat.
          - Lills do cholery. Zostaw to i połóż się spać. – Lekka chrypka w głosie Dana łechtała moje ucho, przyprawiając mnie o dreszcze. Dawno nie był tak blisko. Dawno nie był dla mnie tak miły.
          - Nie mogę. Najpierw posprzątam ten cały bałagan, a potem idę do pracy. – Obróciłam się do niego przodem. – Nikt za mnie przecież tego nie zrobi – dodałam z lekkim, aczkolwiek bardziej wymuszonym uśmiechem i przelotnie cmoknęłam go w opuchnięty nos. Wyślizgnęłam się z jego ramion i szybkim krokiem weszłam do salonu. Ponowny widok pokiereszowanego wnętrza sprawił, że robiło mi się słabo.
          - Daj spokój. Wyglądasz okropnie. Wyśpij się. – W mgnieniu oka znalazł się tuż obok.
          - Muszę to posprzątać. Trzeba też zamówić i wstawić nową szybę w oknie – wybełkotałam z rezygnacją, zdając sobie sprawę z brzmienia mojego głosu.
          - Lilly! – warknął, a za chwilę odchrząknął, jakby chciał zamaskować ton, którego przed chwilą użył. – Wiesz, że nie powtórzę tego po raz kolejny. Idź spać i zostaw to w cholerę. Ja się wszystkim zajmę – kontynuował, tym razem o wiele spokojniej.
          Westchnęłam ciężko i popatrzyłam w kierunku Dana. Miał rację. Potrzebowałam snu.


          Przebudziłam się parę minut po piątej po południu. Spałam długo, ale nadal odczuwałam zmęczenie po minionej nocy. Doskwierał mi także mocny ból brzucha. Od długiego czasu nic nie jadłam i to musiał być powód zawrotów głowy, gdy zdążyłam podnieść się z łóżka. Zabrałam z szafki nocnej kopertę od Chrisa i wyszłam z sypialni.
          Po bałaganie w salonie, nie było ani śladu, wszystko zostało perfekcyjnie poustawiane na swoje miejsca, a w oknie widniała całkiem nowa szyba. W duchu, odetchnęłam z ulgą. Nie miałam dziś siły na sprzątanie.
          Weszłam do kuchni, wyciągnęłam z lodówki kilka potrzebnych mi składników do wykonania kanapek oraz sok pomarańczowy. Nie minęło wiele czasu od zrobienia posiłku, a każda ozdobiona wędliną, serem i warzywami kromka chleba, znikała z talerza w zaskakująco szybkim tempie. Poczułam się o wiele lepiej, lecz nie trwało to za długo. Nie mogło trwać. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam cały uprzednio zjedzony posiłek. Przepłukałam usta, umyłam zęby, a wychodząc z łazienki, niechcący spojrzałam w lustro. Twarz miałam bledszą niż zwykle, a oczy przekrwione i zaszklone łzami. Odrzucający widok, którego postanowiłam, jak najszybciej uniknąć.
          Wracając do kuchni, zauważyłam Dana siedzącego przy stole. Zapatrzony w popielniczkę, palił papierosa, a ja usiadłam naprzeciw niego, wyciągnęłam z kieszeni kopertę, a z niej niewielki woreczek. Wysypałam jego zawartość na drewnianą powierzchnię, wyciągnęłam scyzoryk i precyzyjnie kruszyłam nim białe kryształki.
          - Spotkałam Chrisa – oznajmiłam, gdy chłopak spojrzał pytająco w moim kierunku.
          Niewielkie kryształki zamieniły się w proszek. Wydzieliłam z niego dwie cienkie i krótkie linie, a resztę ponownie wsypałam do woreczka.
          Dan zgasił papierosa i podszedł do mnie, w międzyczasie wyciągając z portfela banknot. Zawinął go w rulonik i podał mi, gdy tylko skierowałam wzrok w jego kierunku. Zacisnęłam jedną dziurkę nosa, a drugą przyłożyłam do banknotu i wciągnęłam białą linię, nie pozostawiając z mojego przydziału nawet najmniejszej drobinki. Za chwilę, poczułam w gardle mocny, nieprzyjemny smak, który natychmiast popiłam sokiem. Dan zrobił to samo, a moment później, zasugerował, bym wstała z krzesła. Sam zaś usiadł i posadził mnie na swoich kolanach.
          - Mój znajomy naprawi gitarę – oświadczył, bawiąc się moimi palcami.
          - Dziękuję – szepnęłam cicho. Nie spodziewałam się tego. Nie po nim.
          - Wieczorem wyjdziemy do klubu. Dawno nigdzie nie byliśmy... Razem. – Odgarnął moje włosy na prawe ramię i delikatnie przejechał dłonią po karku.
          - Dan…
          - To już postanowione – przerwał mi stanowczo i kilkakrotnie musnął ustami moją szyję.
          - Proszę Cię, nie dziś…
          - I tak nie uśniemy po tym ścierwie od Chrisa – odparł szybko i w mgnieniu oka posadził mnie na stole. Oplotłam jego biodra nogami, gdy znalazł się wystarczająco blisko. – Będziemy się dobrze bawić, zobaczysz – szepnął, po czym delikatnie wpił się w moje usta, w sposób, który wprost uwielbiałam.
          Podczas każdego z jego pocałunków, zastanawiałam się, dlaczego tak nagle się zmienił. Od dawna nie był dla mnie tak czuły i dobry, jak dziś. Musiało być coś, o czym mi nie powiedział. Albo po prostu, w końcu miał dobry dzień? Ta wzmianka była trochę absurdalna, jednak powoli odpływałam i traciłam rozum pod wpływem jego otulających moje wargi, ust.
          - Dan… - jęknęłam cicho, gdy poczułam wędrującą po biuście, dłoń mojego chłopaka. Wiedziałam, do czego zmierzał, tylko nie byłam pewna czy tego chciałam.
          - Ciii… - Zwinnie pozbył się ze mnie koszulki i wyrzucił ją gdzieś w kąt. Czułam na ramionach każdy z jego gorących pocałunków. Nie umiałam się temu nie poddać, choć niejednokrotnie obiecywałam sobie, że dam radę się przeciwstawić. Nie chciałam być zabawką, choć byłam. Pozwalałam na to.
          - Dan… To chyba nie jest dobry pomysł – powiedziałam, ale on nie dawał za wygraną. Zdążył pozbyć się nawet mojego biustonosza, a za chwilę zabrał się także za spodenki. Uniósł mnie do góry i zsunął je, razem z majtkami, a następnie ponownie usadził na stole.
          Jedną rękę szczelnie owinął wokół mojej talii, a drugą jeździł po udzie. Wciąż nie żałował sobie pocałunków, które składał w najróżniejszych miejscach. Doprowadzał mnie do szaleństwa, gdy opuszkami palców dotykał ostrożnie mojej kobiecości. Po chwili pozwolił sobie na wsunięcie jednego z nich. Poruszał nim powolnie, wlepiając swoje pożądliwe spojrzenie w moje oczy. Sposób, w jaki na mnie patrzył wprost onieśmielał, krępował, zawstydzał… Gdy odwracałam wzrok, robił wszystko, aby ponownie utrzymać taką formę kontaktu.
          Dolne części garderoby Dana poślizgnęły się na jego nogach, opadając na podłogę. Jedną dłoń wplótł w moje włosy, pocałował mnie i oparł się czołem o moje czoło, wciąż patrząc mi w oczy. Czułam jak we mnie wchodzi. Nie miałam nad tym kontroli, przez co czułam pewnego rodzaju wewnętrzny ból, ale też i nieodpartą przyjemność, przez którą nie mogłam i nie potrafiłam tego skończyć.
          - Dan... – jęknęłam, czując w sobie każdy jego ruch.
          - Lills… bądź grzeczna – wyszeptał, nie przerywając nawet na moment.
          Jego dłonie dryfowały po całym moim ciele. Oplotłam jego szyję, delikatnie wbijając mu paznokcie w kark. Było blisko. Coraz bliżej i bliżej, aż w końcu odczułam mocną falę rozkoszy przebiegającą przeze mnie. Kolanami przycisnęłam go mocniej do siebie, by nie pozbywać się zbyt szybko tego uczucia, jednak już za moment odskoczył przerywając naszą wspólną już przyjemność.
          Nadal opierając się o moje czoło, opuścił wzrok. Oddychał ciężko i nierównomiernie. Po kilku sekundach, odsunął się i naciągnął na siebie bokserki i czarne jeansy.
          - Szykuj się Lills, za godzinę wychodzimy – rzucił, gdy tylko ominął próg kuchni, a ja siedziałam na stole, zupełnie naga, oszołomiona i sama.







Witam wszystkich!

Rozdział trzeci miał pojawić się o wiele później, jednak postanowiłam, że skoro skończyłam już pisać, to nie będę przedłużać i dodam go wcześniej. W innym przypadku, nie wiem czy pojawiłby się nawet w terminie.
Rozdział nie jest sprawdzany, mogą pojawiać się błędy, poprawię je w wolnej chwili.
Szczerze mówiąc nie wiem co mam sądzić o tym rozdziale, mam mieszane uczucia co do niego, ale mniejsza z tym.

Zwracajcie uwagę na szczegóły, bo niektóre z nich mogą być ważne.

Ok, to na tyle.
Dziękuję za komentarze. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem pojawi się ich jeszcze więcej.
Jeśli u kogoś mam jakieś zaległości, to dajcie mi znać, mogłam coś pominąć.

Zapraszam do obserwacji bloga i głosowania w ankiecie.

Miłego dnia!

22 komentarze:

  1. Ten rozdział był taki...Nie spodziewałam się, że tak szybko mu ulegnie.
    Mam wrażenie, że Lily w jakiś sposób boi się Deana, ale stara się tego nie okazywać. On ją tak bardzo krzywdzi i w ogóle nie szanuje. Zniszczył jej gitarę, chciał żeby tańczyła jako striptizerka, ubliża jej i na nią krzyczy. Ja tego nie rozumiem. Nie rozumiem, jak ona mimo wszystko może z nim być, jak może go kochać. Nawet podczas ich zbliżenia, kiedy mówiła, że nie chce, jego to kompletnie nie obchodziło. Miał ochotę na seks, więc ją brzydko mówiąc "przeleciał" a potem zostawił jak zwykłą dziwkę. Bo takie mam odczucia co do końcówki rozdziału. Naprawdę szczerze współczuje Lily z całego serca. Poza tym...Czyżby ona miała bulimię? Tak to się nazywa? matko...I do tego ćpa. Nie wiem, nie jestem pewna, ale myślę, że to Dan ma na nią taki zły wpływ. Ja lubię bad boyów, nawet bardzo. Ale bez przesady. Ja lubię kiedy to się łączy z takim delikatnym wnętrzem, a tu nie ma czegoś takiego w ogóle. I nawet jeśli ten rozdział miał pokazać, że Dan jednak nie jest taki zły, to jeszcze bardziej utwierdził mnie w przekonaniu, że JEST taki zły. Może to tylko moje odczucie, może się zmieni, ale póki co go po prostu nie cierpię. Tak szczerze. i ma nadzieję, ze Lily się od niego jak najszybciej uwolni. od niego, od narkotyków i od całego tego świństwa. może to jest właśnie rola Louisa? Może to on pomoże jej się z tego jakoś wyplątać?
    Wszystko może, może, może. Może więc poczekam na następny rozdział, żeby dowiedzieć się czegoś nowego :)
    Całusy :*
    Sekretna

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochana!
    Bardzo się cieszę, że szybciej udało Ci się dodać nowy rozdział.
    Nawet nie wiesz jak polubiłam to opowiadanie. Może się powtarzam, ale cóż... Jest ono całkowicie inne niż dotychczas czytałam. Oryginalna fabuła, naprawdę.
    Hmm, zaczynając od początku..
    Nie było Louisa!
    Jestem wręcz zawiedziona! Mam jednak nadzieję, że w czwórce będzie go znacznie więcej!
    Dan zamienił ich mieszkanie w meline. Pięknie, po prostu pięknie!
    Dobrze, że ten idiota dostał po pysku! W ogóle nie jest mi go szkoda! Jeszcze bym go dobiła!
    Ugh jestem taka zła na Lilly! Ale to późnIej.
    Na razie jej współczuję w sprawie gitary. Rozumiem ma do niej sentyment. Pierwszy instrument, to zrozumiałe
    Boże, Lills czy Ciebie do reszty, za przeproszeniem, pojebalo?! Co to w ogóle za chora akcja z tymi wciąganiem do nosa. Serio, myślałam, że jesteś mądrzejsza i nie bierzesz jakiegoś gówna. Ale to jeszcze nic... Jak mogłaś dać się ponieść chwili i dać się wykorzystać Dan'owi?! Zawiodłam się, cholernie.
    Dziewczyno! On ma Cię tylko od tego, by sam siebie zaspokoić. Normalny chłopak po skończonym akcie, przytuliby Cię, pocalowal, zaniósł do łóżka... A on zachował się jak palant!
    Wcale bym się nie zdziwiła, jakby jeszcze ją zdradzal na boku. Po takim pajacu wszystkiego można się spodziewać.
    Rozdział jak zawsze bezbledny i zaskakujący.
    Czekam na kolejny i życzę weny <3
    Kocham, @xAgata_Sz .xx

    [victim-ff]
    [envy-fanfiction]

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwię się, że Lilly doznała szoku, kiedy tylko weszła do mieszkania. W końcu, kto by się tego spodziewał? Wszystko totalnie porozwalane, pełno butelek, a do tego zniszczona gitara. Wierzę, że dziewczynie było cholernie przykro, przecież wiemy, że muzyka jest jej całym życiem, uwielbia grać na gitarze, a zastaje ją w takim stanie. I wszystkiemu winny jest oczywiście Dan, no tutaj to nie było niespodzianki. Ten chłopak naprawdę działa mi na nerwy i choć bardzo się staram, żeby zrozumieć naszą bohaterkę, nie pojmuję, jak po takich akcjach może się jeszcze go tak kurczowo trzymać. Traktuje ją jak zabawkę, a w dodatku mówi jeszcze takie rzeczy, a dobrze wie, ile znaczy dla niej ta gitara. A później nagle staje się potulnym barankiem i chce, by Lilly wszystko mu wybaczyła i była grzeczna. O nie, nie zgadzam się na takie coś, ten facet ma pewnie jeszcze wiele rzeczy na sumieniu.
    Żałuję, że dziewczyna uległa Danowi i chcąc nie chcąc doszło do tego, co się stało. Tego już nie można cofnąć, a wydaje mi się, że teraz chłopakowi będzie łatwiej ją omamić. Wystarczy kilka miłych słów, pocałunków, a Lilly totalnie odlatuje. Niestety Dan nie jest takim człowiekiem, jakim być powinien, aż się boję, co jeszcze może wymyślić i jak daleko potrafi się posunąć.
    Kochana, czekam na rozdział kolejny, dużo weny i czasu Ci życzę. Gorąco całuję i pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co Dan kombinuje, a coś na pewno. Po prostu (przez doświadczenie) nigdy aż tak łatwo nie potrafię uwierzyć w nagłą przemianę człowieka. Coś czuję, że podczas tego ich wspólnego 'wypadu' będzie się działo.
    To wspaniałe jak Lilly jest mocno przywiązana do swojej gitary. Gdyby była całkiem pokiereszowana musiałaby odczuć ogromną stratę. Mam nadzieję, że to, co Dan powiedział, jest prawdą i gitara zostanie naprawiona. No i ta ostatnia scena... Co tu dużo gadać? Zaskoczyłaś mnie nią. Nie sądziłam, że będą się kochać, choć są razem, więc czego ja się do cholery spodziewałam? No ale ich wzajemne stosunki... Przecież to dopiero 3 rozdział :) Jeszcze się wszystko okaże :>
    Czytałam tak szybko i zawzięcie, że nie wyłapałam żadnego błędu :D Jak zwykle urzekły mnie Twoje opisy wydarzeń :) Jak również to, że nie było tego tajemniczego typka :D
    Chciałabym, aby Dan okazał się jednak lepszą osobą ;) Pozdrawiam i czekam na c.d :*
    tkwi-w-ciszy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak strasznie denerwuje mnie Dan i te jego zmienne humorki. Na samym początku rozdziału był wściekły na dziewczynę, zdało się, że zrobi jej krzywdę, a później jak gdyby nic się nie stało, kochał się z nią. Lub zmusił ją do tego, może nie brutalnie, ale przecież nie miała widocznie na to ochoty, a on i tak dopiął swojego.
    Dobrze, że chociaż wykazał na tyle rozumu, ze postanowił sam posprzątać bałagan, który był jego sprawką. No i oczywiście załatwił naprawę gitary. Jednak te dwie rzeczy, chociaż miłe z jego strony, nie zmieniają mojego zdania co do jego postaci.
    Trzymam stronę Lilly, mam nadzieję, że następnym razem bardziej się opamięta. Obawiam się tej imprezy, na którą się wybierają. Nie wiadomo co tam może się wydarzyć. Aż nie chcę sobie wyobrażać.
    Bardzo lubię czytać Twoje rozdziały i cieszy mnie to, ze tak szybko dodałaś kolejny rozdział :)
    Mam nadzieję, że czujesz się dobrze i wszystko jest w porządku?

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  6. To już trzeci rozdział. Przegapiłam drugi i trochę mi głupio. Przepraszam i zabieram się za nadrobienie zaległości w czytaniu.
    No dobra, a co do tego rozdziału, bardzo mi się podoba! Jednak ja na pewno nie zareagowałabym tak jak Lilly a na pewno nie po tym co chciał jej zrobić Dan. Hm, ludzie chyba jednak mają rację, że miłość oślepia.
    Moim zdaniem Lilly zdecydowanie za szybko ulega Danowi. I myślę, że właśnie jej uległość doprowadzi do nieszczęścia. No ale to tylko moje przepuszczenia. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział a tymczasem zapraszam do mnie:
    ♦ http://zasnij-i-zapomnij.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej. Dziękuję za zostawienie u mnie na blogu, informacji o twoim opowiadaniu. Jestem zachwycona. Piszesz świetnie, masz wielki talent.
    Żałuję że dopiero teraz zaczęłam je czytać. Jednak wszystko teraz przede mną. Z pewnością będę śledziła tą historię na bieżąco. Z wielką niecierpliwością czekam na następny rozdział. Jeśli znajdziesz chwilę czasu zapraszam do mnie na http://goodbye-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/ .
    Miłego dnia kochanie i do następnego <3
    Pozdrawiam Pati.x

    OdpowiedzUsuń
  8. Dan zachował się podle niszcząc tą gitarę. Zdziwiło mnie jak powiedział że się o nią bał. Jednak ma jakieś tam uczucia xd W ogóle mnie zdziwiło jego zachowanie. Taki.. ludzki xd Tylko szkoda że Lilly nie potrafi mu sie postawić. Boję się trochę co stanie się na tej imprezie, bo coś czuję, że coś się wydarzy...

    Chciałabym uprzedzić cię, że gdybyś w najbliższym czasie dodała nowy rozdział, mogę mieć opóźnienie w przeczytaniu, za co cię bardzo przepraszam już teraz. Ale obiecuję, że nadrobię. Po prostu wyjeżdżam do Anglii i nie wiem jak to będzie z moim czasem. Mam nadzieję że zrozumiesz ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo, no nie powiem, trochę się działo w tym rozdziale. Bardzo mi się podobał, choć strasznie żałuję, że nie był dłuższy. To opowiadanie pisane jest w taki sposób, że ciągle chce się go jeszcze więcej i więcej, a i tak żadna ilość nie jest wystarczająca.

    Powiem tak: Dan zachował się jak ostatnia świnia, niszcząc tę gitarę, ale z drugiej strony rozumiem, że mógł być zdenerwowany po tym, jak dostał - za przeproszeniem - wpierdol od dwóch kolesi xD Chociaż Lilly ma rację, że to on zachował się jak egoista.
    Jest jeszcze jedna interesująca mnie sprawa: Lills ma bulimię? Specjalnie zwymiotowała ten posiłek? Trochę mnie to dręczy. Dziewczyna i tak ma dużo problemów, a tu się jeszcze okazuje, że ma zaburzenia odżywiania? ;-;

    Trochę się zawiodłam, że tak szybko uległa Danowi i mu wybaczyła. Głupio trochę, bo facet wciąż ma świadomość kontroli nad nią. Ale z drugiej strony... może jest szansa, że się trochę zmienił? Zastanawia mnie ten wątek z nim. Z tego co piszesz, kiedyś było inaczej. Ciekawi mnie przeszłość ich związku i to, co wpłynęło na zachowanie chłopaka.
    No, to tyle, czekam na nexta x
    Miłego dnia!
    Kotna x

    OdpowiedzUsuń
  10. Dan. W jednym rozdziale zaczynam go tolerować i rozumieć, a w drugim znów twierdzę, że to dupek i Lilly tylko się marnuje przy nim. Jak mógł zniszczyć coś, co było dla dziewczyny najważniejsze? Co było częścią niej i było przy niej od zawsze? Rozumiem, był wściekły, ale to nie usprawiedliwia go, by mógł robić takie rzeczy.
    A potem wchodzi jak pan i jeszcze ma pretensje do Lilly za to, że oberwał. Całą winę zwala na nią, robiąc z siebie niewiniątko. Usprawiedliwia się tym, że znalazł jej robotę. Ale moim zdaniem mógł trochę użyć mózgu, o ile go ma, i zastanowić się czy jego dziewczyna chciałaby takiej pracy.
    I kiedy byłam na niego taka wściekła, powiedział coś, co zaskoczyło mnie równie bardzo jak główną bohaterkę. On się o nią martwił. I w tym momencie znów zaczynałam w nim dostrzegać człowieka. Jeśli martwił się o nią, to coś nadal musiał do niej czuć, nie? Kurde naprawdę nie wiem co sądzić na temat tego faceta, wzbudza we mnie różne emocje, ale chyba twierdzę, że mimo wszystko wolałabym go niż Luisa.
    A co do Lilly. Ma bulimię, bynajmniej tak wywnioskowałam z tego rozdziału jak i spoprzednich, gdy Dan mówił, że dziewczyna ma sposób na zrzucenie zbędnych kilogramów. Ale to nie sposób, przecież to może doprowadzić do śmierć. A dodatkowo narkotyki...
    Szkoda mi się jej zrobiło pod koniec rozdziałów, bo to właśnie tak wygląda. Jakby była zwykłą zabawką, którą bawi się Dan gdy ma ochotę, a gdy mu się znudzi rzuca w kąt.
    Życzę dużo weny i czekam na next
    Pozdrawiam
    Mroczna

    OdpowiedzUsuń
  11. Na początku, chciałabym przeprosić, że tak długo zwlekałam z komentarzem, ale dosłownie dzisiaj znalazłam trochę czasu na nadrobienie zaległości. Mam wiele spraw teraz na głowie i szczerze, kiedy wracam do domu późnym wieczorem albo rano, o niczym nie marzę jak o łóżku ;d
    Co do rozdziału, jest w nim dużo Dana. Tak, bardzo dużo tego Pana; aż się zrymowało, yey! Większość czytelników z pewnością go nie lubi. Jest tym typowym złym chłopakiem, niszczącym życie głównej bohaterce, bla, bla, bla... TO MNIE KRĘCI.
    Moje zdanie na temat Dana było podzielone - z jednej strony lubiłam go, a z drugiej nie tolerowałam. Jednak, czytając trójkę, doszłam do wniosku, że postać Dana jest wykreowana na podobieństwo faceta rujnującego Lilly. I lubię to, ponieważ mam dość facetów kupujących wino i truskawki w czekoladzie - zresztą, fuj, czekolada!
    Oczywiście, tacy bohaterowie "kręcą" mnie jedynie w opowiadaniach, książkach, bo nie chciałabym siniaków pod okiem.
    Wiem, że brzmi to strasznie, ale lubię toksyczne związki. Fajnie się o nich czyta, są odskocznią od tych zasranych bajeczek z szczęśliwym zakończeniem, gdzie wszyscy na końcu są po ślubie, mają dzieci i psa bądź kota. O, nie! Tutaj, nie możemy przewidzieć końca, choćby w najmniejszym stopniu!
    Odnośnie zachowania Dana w tym rozdziale.... cóż, było ostro.
    Rozwalił jej gitarę, zmieszał ją z błotem, przeleciał.
    Osobiście uważam, że Lilly jest po części winna! Nie raz już czytałam na swoim aktualnym blogu - DL - że moja główna bohaterka powinna odejść od swojego faceta. Powinnam napisać to samo o Lilly, ale gdyby to zrobiła, nie byłoby opowiadania, prawda? Lilly kocha Dana i mimo, że niszczy ją od środka, nie wyobraża sobie życia bez niego.
    Boże, przejmuję się ich związkiem jak nie wiem co!
    Przepraszam za jakieś błędy, ale piszę na telefonie i czasami moje kochane T9 wnika w treść, niezauważone ;d
    Życzę mnóstwo weny, jak i zdrówka! <3
    Całuję mocno!

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana!:)
    Na początek najważniejsze, chciałam zapytać jak się czujesz i czy wszystko w porządku, ale widzę, ze ktoś mnie wyprzedził, więc nie będę się powtarzać:) Wobec tego, po prostu powiem, że cieszę się, że nie narzekasz. Oby było coraz lepiej!:)

    A co do rozdziału, byłam w prawdziwym szoku czytając o "nowym" obliczu Dana. Szczerze powiedziawszy przez chwilę i ja dałam się zwieść jego miłemu zachowaniu, ale wraz z końcówką rozdziału wszystko zniknęło, a pozostał szok i zaskoczenie. Moim zdaniem nie zmienił się ani trochę, a wręcz przeciwnie - sądzę, że on coś knuje i całe to jego podejście do Lily to jego chora gra. To naprawdę bardzo dziwne, że od dłuższego czasu ma ją w dupie i wcale nie okazuje żadnego uczucia, potem załatwia jej robotę i dostaje ostre baty, gdy dziewczyna ucieka i zamiast mieć focha (to by zdecydowanie do niego pasowało!) on sam sprząta, wstawia szybę, zajmuje się naprawą gitary i jeszcze wyjście do klubu proponuje. Na moje oko to Ci goście zmusili go by przekonał dziewczynę do pracy u nich i on chce ją właśnie do tego miejsca zaciągnąć. Niby mają się pobawić, rozerwać, a tak naprawdę sprzeda ją albo cholera wie co.

    Oczywiście mogę się mylić i pewnie moja teoria w następnym rozdziale legnie w gruzach, ale po tym chłopaku mogę się spodziewać tylko tego! Jakoś ciężko mi uwierzyć, że mógłby zrobić coś od tak, po prostu. On nawet nie rozumie dlaczego ona uciekła, nie widzi nic złego w tym, że jego laska miałaby kręcić dupą przed innymi facetami. Gdyby z nimi spała pewnie też by mu to nie przeszkadzało, żeby tylko kasę do domu przynosiła. Oj to nie jest facet dla niej i mam nadzieję, że zrozumie to jak najszybciej. Poza tym nawet teraz pokazał na co go stać. Najpierw stosunek, który dla niej na pewno coś znaczył, pewnie wyobrażała sobie, że wrócił stary Dan, że zmieni się i wszystko będzie ok, pewnie jak to kobieta ulegając mu miała też na względzie uczucie, a dla niego nie znaczyło to chyba kompletnie nic. Seks jak seks. Spoko. Skończył i sobie poszedł. Nie chcę wiedzieć jak Lily się poczuła. Jak zabawka? Bardzo możliwe.
    Jeszcze bardziej niecierpliwie czekam na kolejny rozdział! I oby moje obawy się nie sprawdziły!
    Pozdrawiam!:*

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytam bloga już od samego początku, ale jakoś nie mogę się zebrać na komentowanie. Teraz w końcu wzięłam się w garść i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Chaotyczność to moje drugie imię, więc nie zdziw się, jeżeli będę tu pisała jakieś brednie.

    Szkoda mi Lilly, która jest 'szykanowana' przez chłopaka. Chociaż to może złe słowo, innego nie mogłam znaleźć. W każdym bądź razie Dan nie powinien wykorzystywać jej w taki sposób wiedząc, że niedawno ukończyła osiemnaście lat, a on jest już dorosłym mężczyzną. Widzę, że nie całkiem zdaje sobie z tego sprawę i traktuje Lills jak swoją własność. Powinien być jej wdzięczny za to, że jeszcze chce z nim być i nadal go kocha. Chociaż widzę, że to uczucie do niego powoli się wygasza. Cieszę się z tego bardzo, bo tak jak Ruda uważam, że to nie jest chłopak dla niej. Jestem bardzo ciekawa, jaką rolę w życiu Lilly odegra Louis i kiedy pojawi się na dłużej. I jak zareaguje na to Dan – zapewne będzie wściekły. Co do jego zmiany, to uważam, że się nie zmieni, tylko teraz podporządkowuje się Lills dlatego, aby troszkę narobić sobie u niej punktów. Nie wyobrażam sobie, co będzie w tym klubie. Ah, już szkoda mi Lills.

    Co do błędów, to nie znalazłam ich nazbyt wiele, coś się tam pojawiało. Źle piszesz dialogi, zamiast myślnika, powinna być półpauza (–) lub pauza (—). Poza tym, troszkę brakuje mi u ciebie opisu uczuć, co myśli o tym czy o tym. Same czasowniki: zrobiłam, wciągnęłam, wyciągnęłam. Mogłaś napisać, chociażby w momencie, gdy wciągała, że poczuła się błogo, jej myśli odbiegły na drugi tor, w głowie się zakręciło, oczy zaszły łzami, a całe ciało i umysł się rozluźnił. To tylko mały przykład.

    Czytałam, że jesteś chora. Jak się czujesz? Wyniki badań nie są bardzo złe? Trzymam za ciebie kciuki i wiem, że uda ci się wyjść z choroby. ;) Życzę weny :*
    http://www.sniezka-musi-umrzec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg świetny rozdział <3 czekam na nn :*
    przy okazji zapraszam do mne i bardzo przepraszam za spam
    http://iam-only-human.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział :)) czekam na następny ;)) zapraszam do mnie http://invisible-zaynmalik.blogspot.com/ :))
    Mogła byś mi powiedzieć jak na prawdę nazywa się główna bohaterka ??

    OdpowiedzUsuń
  16. Powiem Ci, że z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej, choć to nie do końca moje klimaty, chyba rozumiesz :) 1d to nie moja bajka, ale co do stylu (i pomysłu) się nie przyczepię :) Troszeczkę więcej opisów i będzie git :)

    Pozdrawiam
    Ress

    http://the-first-avenger.blogspot.com/
    [Zapraszam na nowy rozdział]

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj!
    Z racji wolnego poniedziałku postanowiłam, że pobuszuję sobie nieco po blogosferze i trwając w tym przekonaniu, wpadłam na Twój blog.
    Zazwyczaj nie czytam fanficków, ale Twój mnie zaciekawił już od początku. Rozdziały połknęłam bardzo szybko, głównie ze względu na to, że jest ich mało, są ciekawe i płynnie napisane :)
    Dan mnie irytuje już od początku. Rozumiem, że Lilly mu dużo zawdzięcza (albo myśli, że tak jest), ale to nie powód, by dawała się wykorzystywać, jak zwykła szm*ta. Jeszcze ta akcja z tymi facetami, którzy chcieli ją zatrudnić... Ja bym facetowi dała w pysk, a nie się z nim przespała, tak jak ona to zrobiła. Choć muszę przyznać, że zdziwiła mnie zmiana, która zaszła w Danie pod koniec tego rozdziału. Wydawał się nieco bardziej ludzki, cieplejszy. Ale to pewnie tylko dlatego, że chciał się przespać z główną bohaterką.
    Czy w twoim opowiadaniu Louis również jest tak znany, jak w prawdziwym życiu? Bo nieco dziwi mnie, że Lilly go nie poznała. Ja szczerze mówiąc nie słucham 1D, ale z wyglądu poznałabym każdego członka grupy :D
    W każdym razie Louis zachowuje się naprawdę fajnie, choć w przyszłym rozdziale był nieco dziwny, gdy zaczął rozmyślać nad słowami wymyślonej przez Lilly piosenki ^^ Miło, że chciał ją odprowadzić do domu, choć dopiero co ją poznał.
    Mam nadzieję, że głównej bohaterce uda się wyjść z kłopotów (czyt. życia) w jakie się wpakowała. Zarabianie na ulicy, znoszenie kaprysów Dana, narkotyki... Oj, ma dziewczyna problemy.
    Co do poprawności nieraz wstawiasz niepotrzebnie przecinki, ale oprócz tego jest naprawdę dobrze :) Choć nie, mam jeszcze jedno zastrzeżenie - niewyjustowany tekst! Myślę, że wyjustowany czytałoby się dużo lepiej :)
    Czytałam również o Twoim stanie zdrowia i jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nigdy nie miałam "do czynienia" z guzem mózgu, w mojej rodzinie jednak nieraz zdarzył się nowotwór, dlatego mogę sobie wyobrazić, z czym się zmagasz. Dobrze, że postawnowiłaś się z nami tym podzielić, bo słowa otuchy od nieznanych w gruncie rzeczy osób często pomagają. Mam nadzieję, że otaczają cię życzliwi i pomocni ludzie, bo to jest w tej chwili najważniejsze. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i trzymam za to bardzo mocno kciuki!
    Życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Cześć kochana!

    Przepraszam, że wpadam na Twoje nowe opowiadanie dopiero teraz, ale wcześniej nie miałam kiedy i jak. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.

    Bardzo szkoda mi Lilly. Nie wiemy jeszcze, co dzieje się z jej rodziną i dlaczego wylądowała na ulicy, z której przygarnął ją Dan, ale już teraz mogę stwierdzić, że jest bardzo zagubioną i wrażliwą osobą. Jest artystką, gra na gitarze i pisze teksty, a osobiście uważam, że ludzie powiązani z muzyką, są bardzo emocjonalni. Widać, że jest bardzo przywiązana do swojej gitary, a granie na ulicach nie traktuje tylko jak pracy, a swoją życiową pasję. Ukrywa się za tekstami piosenek i wygrywanymi na gitarze dźwiękami, za mocnym makijażem i szeregiem innych rzeczy, które mają skutecznie chronić jej tajemnice. Bardzo ją polubiłam, chociaż nie do końca popieram jej toksyczny związek z Danem. Chłopak jest sukinsynem i widać to gołym okiem. Jak w ogóle mógł wpaść na pomysł, żeby Lilly pracowała w nocnym klubie jako striptizerka, bo chyba o to chodziło, prawda? Jej własny facet chciał, żeby świeciła nagim ciałem przed innymi, obleśnymi i napalonymi mężczyznami? Do tego, kiedy zaczęła się cofać do wyjścia, to złapał ją za włosy, chciał siłą ją do tego zmusić? Boże, co za dupek. Chociaż i tak dupek to za słabe słowo na jego paskudne zachowanie. Potem urządził w domu pobojowisko i zniszczył jej gitarę. Zachowuje się jak szaleniec i dziwie się, że Lilly przyjęła jego przeprosiny i z taką łatwością dała mu się ponownie omamić. Widać, że Dan ma na nią bardzo duży wpływ, jest od niego uzależniona i kiedy znajduje się blisko niej, wszystkie jej zmysły szaleją. Na początku się opierała, ale później puściły jej wszystkie hamulce. Szkoda mi jej, bo coś czuję, że Dan jeszcze nie raz pokaże swoje prawdziwe, złe oblicze. Poza tym, bawi się nią, raz jest miły, raz traktuje ją z oschłością, może kocha ją na swój popaprany sposób, ale koniec końców, nie traktuje jej dobrze i ja po prostu bym się go bała.
    Podejrzewam, że Lilly choruje na bulimie, po pierwsze – wymioty po posiłku, po drugie – ciągłe myślenie o swojej figurze i widzenie jej w czarnych barwach, w sensie ma niską samoocene i nawet nie chce patrzeć w lustro. Bardzo podobał mi się fragment jej snu, w którym ubrana była w białą suknię, przeobraziła się z brzydkiego kaczątka w łabędzia i była taka szczęśliwa. To jak wycinek z baśni o kopciuszku, a przecież każda dziewczyna marzy o czymś takim :) Pierwsze spotkanie Lilly z Louisem było dziwne, ale pozytywne. Zaskoczył mnie, kiedy usiadł obok niej i nagle zaczął z nią rozmawiać. Potem drugie w kryjówce Lilly. Fajnie, że stworzyłaś im takie ich wspólne, tajemne miejsce, bo jak się domyślam, będą się tam spotykać o wiele wcześniej. Taka ich dziupla :) Spodobał mi się Louis na jakiego go wykreowałaś, taki trochę intrygujący, trochę tajemniczy, ale od razu wpada w oko :) Ciekawa jestem jak dalej potoczy się jego relacja z Lilly. Coś czuję, że będzie to bardzo dobra historia! Lilly ma wyjść z Danem do klubu i tak zastanawiam się, co teraz się tam wydarzy. Przeczytałam informację, że czwarty rozdział pojawi się dopiero na początku września, a więc czekam cierpliwie i życzę dużo weny :) W ogóle bym zapomniała! Świetny szablon, bardzo fajnie wszystko dobrałaś, jeszcze nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim szablonem, bardzo miła odmiana. A Lilly jest śliczna i idealnie pasuje do głównej bohaterki. Zagłosowałam w ankiecie i obserwuję bloga!

    Buziak!

    Jeśli znajdziesz chwilkę, to zapraszam do mnie.

    http://forfeit-harrystylesfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj! :*
    Przybywam z mega dużym opóźnieniem, za które chcę Cię z całego serducha przeprosić… Dopiero dzisiaj w miarę ogarnęliśmy remont w domu i mogłam na spokojnie siąść przed laptopem i cokolwiek zrobić…
    Ten rozdział był tak niespodziewanie… Niespodziewany, że aż nie mogę.
    Muszę przyznać, że trochę bałam się tego, co Lilly zastanie po powrocie do domu. Podejrzewałam, że Dan może być w stosunku do niej agresywny, wyrzuci ją z domu, zrobi jej krzywdę, a tu… Sama za bardzo nie wiem, co tu się stało. Zniszczył jej gitarę. Jej ukochany przedmiot i mam wrażenie, że tego kompletnie nie żałuje. Sam stwierdził „że chuj go to obchodzi”. Dobrze, że przynajmniej zaoferował, że załatwi naprawę. Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że mimo tego, w jakim stanie się znajdywał, wyraźnie martwił się o Lilly. Nie ogarniam tego człowieka,no.
    Trochę się dziwię dziewczynie, że tak po prostu wróciła do dziennego porządku. Ja bym chyba najpierw zrobiła takiemu facetowi dziką awanturę, walnęła w mordę, spakowała manatki i poszła choćby do motelu, ale nie chciałabym mieszkać z takim człowiekiem. No ale to toksyczny związek, więc w pewien sposób ją rozumiem. Nie wierzę w zmiany ludzi. Mogą to wmawiać sobie i wszystkim dookoła, ale prawda jest taka, że ludzie się nie zmieniają. Przykładowo, jeśli mężczyzna raz uderzy kobietę, złodziej ukradnie coś ze sklepu, to mimo wszelakich zapewnień, wkrótce zrobi to jeszcze raz. Taka nasza natura.
    Po poprzednim rozdziale miałam nadzieje, że ten proszek będzie dla Dana, ale Lilly najwyraźniej też siedzi w tym gównie… Źle, bardzo źle. Idę o zakład, że w to wszystko wciągnął ją Dan.
    Chciałabym zobaczyć swoją minę po przeczytaniu momentu z seksem. Byłam w tak niesamowitym szoku, że chyba mógłby wpaść do mojego pokoju cyrk, a ja nie zwróciłabym na to uwagi. Dan traktuje ją jak zabawkę, którą może użyć, kiedy tylko chce. Nie patrzy na jej uczucia i emocje, choć z drugiej strony Lilly mu na to pozwala… No kurczę, powinna znaleźć w sobie trochę odwagi i wykrzyczeć mu prosto w twarz, że nie ma zamiaru się z nim kochać, bo jest obleśnym idiotą!
    Trzeba to przyznać, Dan jest kompletnym debilem, ale ja lubię wątki z nim. Może jestem jakaś psychiczna, ale takie toksyczne związki mnie kręcą ( w opowiadaniach, broń Boże w prawdziwym życiu) i są bardzo ciekawym tematem. Szczególnie, jeśli historia jest pisana w dobry i interesujący sposób. Tak więc nieśmiało unoszę łapkę i proszę o więcej takich wątków. ;)
    Mamy zwracać uwagę na szczegóły, tak? A więc (nie zaczyna się tak zdania, ale co tam! W końcu są wakacje :D ) nie podoba mi się wymiotowanie po posiłku. Moja pierwsza myśl- oho, jest w ciąży! Tylko że nie było wcześniej żadnej sceny, podczas której mogło do tego dojść… Druga myśl- ma zaburzenia odżywiania. Wcześniej była mowa o tym, że nie lubi swojego ciała, więc coś może być na rzeczy…
    Rozdział jest świetny i powinnaś go śmiało zaliczyć do bardzo udanych, zresztą jak wszystkie! Już czekam z niecierpliwością na kolejny. Szkoda tylko, że tyle trzeba czekać, ale rozumiem!
    Pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości!
    Tysiąc buziaków i całusów! :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaa, mam jeszcze przedzikie wrażanie, że "coś" ciekawego może się dziać w tym klubie, skoro będą pod działaniem tego proszku... Matko, aż się zaczynam bać!
      Kiski i lofki! :*

      Usuń